niedziela, 15 stycznia 2012

True colors


Nie mam w szafie wielu rzeczy w kolorze czerwieni. Co mnie zainspirowało do zakupu tego pięknego swetra? Może fakt, iż jest to kolor pobudzający, zarówno negatywnie jak i pozytywnie, a taka ambiwalencja towarzyszy mi w wielu sytuacjach aktualnie. Mam nadzieję, że na Was nie zadziała jak płachta na byka, tylko zainspiruje do eksperymentów kolorystycznych. Przyznam szczerze, że po ataku trendu "colour blocking" w zeszłym sezonie, na ulicach zrobiło się znów szaro i smutno. Ja też, idąc za tłumem, wpadłam w tą społeczną pułapkę na tyle głęboko, że dominującym kolorem moich ubrań był ostatnio czarny. Dlatego rozpoczynam intensywna koloroterapię przełamując ciemne barwy tym oto swetrem z sh!

I don’t have many red things in my wardrobe. What was my inspiration for buying this beautiful sweater? Maybe the fact that it is a stimulating color, both negatively and positively. This ambivalence is known to me lately. I hope that it isn’t for you like a rag to a bull, but it will inspire you to experiment with colors. I admit frankly that after the attack of "color blocking" trend last season, the streets became gray and sad again. I also, followed the crowd and fell into the social trap, so deep, that the dominant color of my clothes was the black. Therefore, intense color therapy begins with breaking the dark hues with this red sweater from sh!


  sweter/sweater – sh
skórzane spodnie/leather pants – h&m
bransoletka/bracelet – glitter
pierścionek/ring – glitter
szalik/scarf – h&m
bluzka/top - orsay
buty/shoes – ccc



 

sobota, 10 grudnia 2011

Easy rider

    


                          
  
Zbliża się koniec roku i nachodzą mnie myśli podsumowujące ten czas. Jednym z marzeń, które udało mi się zrealizować jest zrobienie prawka na motocykl. Chyba żadna czynność nie sprawiła mi w tym roku więcej przyjemności, niż to. Satysfakcja gwarantowana, doświadczenie bezcenne. Odkąd pamiętam, kolana mi się uginały, gdy gdzieś słyszałam warczenie silnika, charakterystyczne dla choppera. Dlatego nie dziwcie się, że totalnie odpłynęłam znajdując tą kurtkę. Zakochałam się w jej rock'n'rollowym stylu i tych skórzanych frędzlach, wyjętych żywcem z garderoby gwiazd lat '80!
Pozostaje tylko zrobienie listy noworocznych marzeń. Co powiecie na zakup mojej pierwszej maszyny i znalezienie kompana do szalonych podróży?! Brzmi nieźle... :)

The end of the year is coming, so I started to summarize this time. One of my dreams that I was able to fullfill was getting a motorcycle driving license. Probably the best thing that i have done this year.

Satisfaction guaranteed, the experience invaluable. Since I can remember, my knees bent when I heard the snarl of engine characteristic for choppers. So don't be surprised that I went totally crazy for this jacket. I fell in love with its rock'n'roll style and leather fringing, taken straight from the '80s stars dressing-room!

Now I have to do a New Year's dreams list. How about the purchase of my first machine and finding a companion for crazy rides?! It sounds good... :)



kurtka/jacket - vintage
bluzka/t-shirt - Zara
czapka/hat - New Yorker
rękawiczki/gloves - vintage



wtorek, 22 listopada 2011

Pretty green







Historię moich obsesji na tle mody można podzielić chromatycznie. Najpierw był fiolet, później czerwień, szarość, żółty, kobalt, tylko granat zawsze był stałą. Teraz przyszła kolej na butelkową zieleń, w której najchętniej widziałabym każdy element garderoby. Dlatego z trudnością opanowałam ślinotok na widok tych jeansów, a w pierwszym tygodniu po zakupie nie nosiłam chyba nic innego. Koszula, którą tu widzicie, niestety padła ofiarą mojej niefrasobliwości – spaliłam ją żelazkiem – i zasiliła pokaźną kolekcję ciuchów, które nie nadają się już do noszenia ale które lubię za bardzo by się ich pozbyć. Czy wy też macie w domu pudło z ubraniami, które obiecujecie sobie przerobić/naprawić a w końcu leżakują tam dwa lata zanim następuje ostateczne rozstanie?

The story of my fashion obsessions can be divided chromatically. First there was purple, then red, grey, yellow, cobalt blue, only navy blue was a constant contributor. Now the time has come for forest green, which in my dream world would be the colour of every single piece. That's why I could hardly stop salivating over these jeans and I'm pretty sure I wore nothing else in the week after I bought them. The shirt you see here has unfortunately fallen prey to my clumsiness – I melted it while ironing – and joined a plentiful collection of clothes that cannot be worn anymore but I like them too much to get rid of them. Do you also have at home a box full of clothes you promise yourselves to alter/fix that in the end lie there for two years before the final goodbye?







spodnie/pants – Zara
koszula/shirt – Zara
pasek/belt – vintage
buty/shoes – New Look
zegarek/watch – Asos
płaszcz/coat – H&M
szalik/scarf – C&A
torba/bag - Mizensa




piątek, 21 października 2011

Who let the dogs out?!


Pozwólcie, że przedstawię Wam mojego towarzysza dzisiejszej sesji - Eddiego. To jego pierwsza próba podbicia Internetu, więc proszę bądźcie dla niego wyrozumiali. Edi oczywiście zaopatrzony w futro, idealne na obecną aurę, z wywieszonym jęzorem wytrwale pozował do zdjęć. Ja przeciwnie, jak zawsze o tej porze roku, nie potrafię się odnaleźć i ubieram się jak ostatnia wariatka. Upieram sie przy sweterkach i cienkich kurteczkach, żeby tylko nie sięgnąć po ciepły płaszcz i nie przywołać zimy. Cóż... zaskoczy mnie na pewno nie mniej, niż drogowców!
Strój kojarzy mi się z latami 90' - kiedy królowały obcisłe legginsy i wielkie wyciągnięte swetry (idealne na osiedlowe zakupy, imprezę disco albo seans z „Dynastią”). Moja wersja bardziej glam, ale żebym za bardzo nie odstawała od klimatu założyłam złoty naszyjnik, na który mogłaby połakomić się sama Joan Collins! ;D

Let me introduce to you my companion for today's session - Eddie. This is his first attempt to conquer the Internet, so please be understanding. Edi, obviously equipped with fur, perfect for the current aura, was posing relentlessly with his tongue hanging out.  As always, this time of the year I can't find my feet and I dress like a total madwoman. I insist on sweaters and thin jackets, everything not to reach for a warm coat and invite winter. Well ... it will certainly surprise me no less than the road workers!
The outfit reminds me of the 90s - when tight leggings and big stretched sweaters (ideal for grocery shopping, disco party or  a"Dynasty" session) were all the rage . My version is more glam, but in order to stay in the mood I put on a gold necklace even Joan Collins would be envious of! :D









sweter/sweater – zara
legginsy/leggings – bershka
buty/boots – stylowebuty.pl
bransoletka/bracelet – h&m
naszyjnik/necklace - vintage


niedziela, 9 października 2011

Indian summer





Trend na przeróżne aztecko-indiańskie wzory trzyma się już jakiś czas i póki co chyba nigdzie nie odchodzi. Mnie udało się objąć w posiadanie tą spódnicę, która przełamała nieco mój strach przed wzorami, chociaż mistrzem mieszania kropek z kratką pewnie nigdy nie będę.

Przypuszczam, że dzisiejsza stylizacja będzie ostatnią „wyletnioną” serwowaną przez mnie w tym roku. I mimo, że na razie słońca nie brakuje, ja już tęsknie patrzę w te zakamarki szafy z płaszczami, grubymi szalikami i botkami i ciągnie mnie w stronę bardziej stonowanych kolorów. Jesień to w końcu najlepsza pora na noszenie warstw.


The trend for all kinds of aztec-indian patterns has been around for a while and I guess isn't going anywhere yet. I managed to snatch this skirt which eased my fear of patterns a little bit, though I will probably never be a master of mixing dots and plaid.

I suppose today's outfit will be the last summery one from me this year. And although for now we have plenty of sun, I am already glancing at the corners of my closet that hold coats, thick scarves and boots and am drawn towards more toned down shades. Fall is, after all, the best season to wear layers.







spódnica/skirt – Stradivarius
t-shirt – H&M
buty/shoes – Zara
wisiorek/necklace – New Yorker
bransoletki/bracelets – vintage, po mamie/my mom's




sobota, 1 października 2011

Lodzermensch


Łódź - miasto bawełny i tekstyliów, miasto kontrastów, wielu kultur, inspiracji. Ziemia obiecana. Dawniej miasto  mężczyzn w kapeluszach, czarnych płaszczach, eleganckich butach, kobiet w długich sukniach, tiulach, piórach. Dzisiaj? To kobiety noszą czarne płaszcze, kapelusze, spodnie. A gdzie są dostojni mężczyźni?
Na poszukiwaniach postanowiłam nie rzucać się w oczy. Monokolor, twarz zacieniona rondem, koszula po dziadku (na prawdę wiekowa), wygodne buty z podwyższoną cholewką (nadal nie wiem, jak je nosić), pojemna torba, a dla frajdy falbaniasta kamizelka.
...Mimo to, mojego Lodzermenscha nie znalazłam.




Łódź - city of cotton and textiles, city of contrast, different cultures, inspirations. Promised land. Formerly city of men in hats, black coats, smart shoes, women in long dresses, tulle, feathers. Today? Women wear black coats, hats, trousers. And where are the distinguished men?
I decided to search impreceptible. Monocolor, face chaded with brim, grandpa's shirt (really old), comfortable shoes (still I don't know how to wear them), capacious bag, and frilled vest for fun.
... Nonetheless, I haven't found my Lodzermensh.








kapelusz/hat - New Look
koszula/shirt - vintage
kamizelka/vest - Mohito
szorty/shorts -DIY
pasek/belt - Miu Miu
buty/shoes - Ryłko